O hotelu Sultan

Do tej ballady:

O hotelu Sultan

5, 1983

Siedzę w Damaszku w hotelu Sultan,
tygodnie płyną za tygodniami
i wciąż zamknięte przede mną bramy
Haszymidzkiego Królestwa Jordanii.
Salon w Sultanie jest orientalny
i moje myśli też poplątane,
gdy piję arak biały jak mleko
z Ormiaszką, Georgem Aznavurianem.

Jego Armenia jest nierealna,
bracia w Chicago, w Bejrucie żona,
a on w Damaszku... i moja Polska
geograficznie nieokreślona.
Czy jest nią Litwa, legenda rodziców,
gdzie nowe czasy i władza radziecka?
Czy może Prusy dobrego dzieciństwa,
gdzie po niemiecku mówiono przez wieki?

A może miasto nad chłodnym Bałtykiem,
gdzie domy wzięte wprost z Niderlandów,
gdzie zostawiłem młodość pijacką
i pierwszą miłość, i...Solidarność.
Siedzę w Damaszku w hotelu Sultan,
George pochylony nad szklanką araku.
Mówię: - Nie łatwo być Ormianinem.
Mówi w zadumie: - Nie łatwo Polakiem.

Każdego ranka pytam o wizy.
Znów nie nadeszły i znów czekanie.
A tam, w Elblągu, w obskurnym szpitalu
umiera na raka moja stara Niania.
A tam niedola i żal przegranej
i wieść, że Krzysztof wychodzi z więzienia.
Kilku przyjaciół czeka pod bramą.
ktoś o mnie pyta... a mnie tam nie ma.

Siedzę w Damaszku w hotelu Sultan 
od melancholii uwolnić się staram,
a w mojej głowie myśli szalone,
a w moich żyłach spieniony arak.
A tam już jesień, złoto na dębach
i pracowite dwie pszczółki srebrne
drepcą cierpliwie w stronę starości
- Ojciec i Matka - bez skarg...i beze mnie.

Czy jeszcze kiedyś zdążę im powiedzieć 
te wszystkie słowa, na które czekają,
które brzmią słodko i smakują słodko,
a których nigdy nie wypowiedziałem.
Cisza i nagły krzyk muezzina.
Damaszek się budzi, już pewnie po trzeciej.
Słyszę, mój ojciec wstał o świtaniu
i modli się za mnie w dalekiej Ornecie.

Siedzę w Damaszku, w hotelu Sultan.
Żona i dzieci uśpieni za ścianą,
a ja wciąż myślę, czy my musimy    
zaczynać wszystko od nowa w Jordanii?
Czemu nie w Turcji, Hiszpanii, Kanadzie
albo w Japonii... i po kryjomu
pytam sam siebie, czy nie najlepiej
po prostu wrócić. Wrócić do domu.

I już się zrywam... i siadam znowu,
z diabłem - aniołem Aznavurianem.
W mieście Damaszku, w hotelu Sultan,
o krok od Ziemi Obiecanej.

                  
nagranie z 2005 roku