Ballada o Samotnej Sośnie.
Sosna samotna na wydmie białej
w ocean siny spogląda zuchwale.
Wiatr ją miłośnie tuli w ramionach,
ona gałęzie odwraca znudzona.
Ptaki powietrzne przysiadły na niej
z niesłychanymi wręcz opowieściami:
o miastach, wyspach górach i rzekach,
i o tym, co jest tak bardzo daleko.
A ona słucha, słucha w zachwycie,
ach, żeby jeszcze zobaczyć to wszystko.
I już się zrywa, już by leciała,
gdyby korzenie jej… nie zatrzymały.
Ryby podwodne skaczą nad wodą.
Opowiadają o innych przygodach.
O śpiewie syren, perłach, odmętach,
i o rozbitych na skałach okrętach.
O zatopionych pirackich skarbach,
o morskich lasach z drzewami z koralu,
o starożytnych białych ruinach,
co trwają dumnie w najgłębszej głębinie.
A ona słucha, oczarowana,
chciałaby płynąć już w dal z delfinami.
I już gotowa, by skoczyć w fale,
ale korzenie jej… nie pozwalają.
Ocean burzę niesie o świcie.
Życie na wydmie to nie dla mnie życie
- szumiała sosna - Burzliwy Panie,
zabierz mnie, zabierz stąd, mój oceanie.
Dwaj wikingowie z ostrym toporem
przyszli, gdy w burzy stracili swój okręt.
Ilia Bulvacic, Seymour Monsterich
jak teraz wrócą do swej Galadrieli?
Zwalili sosnę na miękką ziemie,
zostały w ziemi jej ciężkie korzenie.
Nie ma już sosny. Ze smukłych desek
łódź zbudowali, co…w dal ich poniesie.
Po siwych falach, w pienistym szumie
wciąż na Południe i wciąż na Południe.
Za nimi Kanał, Porto i Kadyks.
Ku Ziemi Świętej swą łódź skierowali.
Mijają wyspy, ujścia rzek modrych,
miękkie pagóry i skały toporne.
Krzykliwe miasta i ciche wioski,
czasem dźwięk dzwonów z dzwonnicy wyniosłej.
Skaczą delfiny na falach gładkich,
statki w oddali o żaglach szkarłatnych.
Oczy sosnowe – krople żywicy
cuda bajeczne wciąż … chłoną w zachwycie.
Postanowili z wielką ochotą
łupić pękate okręty ze złotem.
Siedem złupili, ósmy się pali.
Cesarz Bizancjum rozłościł się na nich.
Cesarska flota wyszła naprzeciw,
deszczem się leje na łódź ogień grecki.
Ilia Bulvacic i Seymour Monsterich
skoczyli w morze i wpław odpłynęli.
Trzeszczą na ogniu sosnowe deski,
Łódź jak pochodnia na morzu niebieskim.
Spłonęły żagle, pali się pokład,
łódź pogrążyła się … w bezdenną otchłań.
Coraz tu zimniej, ciemnieje wszystko,
świat cały zamknął się w mule błotnistym.
Żadnych tu syren, blasków i czarów,
żadnych pałaców i żadnych kryształów.
Wciąż tli się życie w kropli żywicy:
Czy warto było zobaczyć to wszystko?
A może tylko to się przyśniło?
Czy warto było, och? Czy warto było?
Zycie na wydmie nie tak znów nudne.
Nie tak cudowne są cuda Południa.
Las szumi obco, spalona ziemia
i zamiast piasku w krąg … tylko kamienie.
Zanim ostygła ostatnia kropla
wiatr usłyszała, ten wiatr, co ją kochał.
Wiatr, a nie mistral, nie tramontana,
z dalekich wydm białych na pożegnanie.
Minęło milion lat, może więcej,
Syriusz na Ziemię wysyła okręty
by rozwiać mity, sprawdzić niezbicie,
czy na tej Ziemi są gdzieś ślady życia.
Gwiezdni przybysze w gwiezdnym zapale
badają wszystko, co napotykają.
Znajdują fragment wazy etruskiej
i w mule ukryty … maleńki bursztyn.
Brema, 16.03.2012
Koncert w teatrze
"Bremen 62"
Wykonanie:
Ola Krotowska-Cacha
Mirek Hrynkiewicz
Grażynka "Skrzat" Jackowska
Boguś "Jacko" Jackowski
7, 2011